Gdy coś niepokojącego dzieje się z Twoimi kośćmi lub stawami, zazwyczaj pierwsza myśl mówi nam, żeby udać się do ortopedy. Niby logiczne, bo przecież zajmuje się on układem kostnym.
Ale co zrobisz, gdy zauważasz problemy ze swoimi stopami? I czy w ogóle zwracasz na nie uwagę? Wiele osób w tym przypadku również skorzysta z porad ortopedy. Jednocześnie w ogóle nie zdając sobie sprawy z tego, że istnieje ktoś taki jak ortopodolog.
Na przykładzie własnej historii chcę Ci pokazać, kim tak naprawdę jest specjalista od stopy. I dlaczego tak ważne jest, aby się tym zainteresować, jeśli pomagasz pacjentom np. jako fizjoterapeuta.
Od tego się zaczęło…
Nie wszyscy wiedzą, że moja ścieżka zawodowa biegła przez kosmetologię i fizjoterapię. Jednak zarówno w tym i w tym zawodzie czułam, że czegoś mi brakuje, że chciałabym jeszcze tę wiedzę o coś uzupełnić. To trochę jak z miłością – albo to czujesz, albo nie.
Wszystko się zmieniło, gdy zaczęłam zgłębiać temat hipermobilności. Zresztą, o nadruchomości stawów pisałam swój doktorat. Poznałam wtedy i przeanalizowałam od podszewki narząd ruchu – włącznie ze stopą.
Wtedy zrozumiałam coś, co miało zaważyć na całym moim dalszym życiu i karierze…
Jakkolwiek banalnie to nie zabrzmi, odkryłam, że stopa nie jest odseparowaną częścią ciała. Zatem nie można na nią spojrzeć i powiedzieć „jest wada” albo „nie ma wady”. A takie podejście reprezentuje większość specjalistów zajmujących się głównie przypadkami pourazowymi.
Tymczasem stopa stanowi element większej układanki – czyli całego narządu ruchu. Scala on ogromną ilość elementów wpływających na Twoje zdrowie i dobre samopoczucie. Przyznasz więc, że niezbyt rozważne jest patrzenie na poszczególne części naszego działa, jako na osobno działające byty.
Pierwszy syn, czyli impuls do dalszych poszukiwań
Jedną z najważniejszych sytuacji, przez jaką spojrzałam na stopy z punktu medycznego w zupełnie inny sposób – była koślawość nóg u mojego starszego syna.
Idealnym rozwiązaniem były dla niego specjalistyczne wkładki. Jednak, z racji, że mój syn jest ultrasensorykiem, to każda próba założenia wkładek kończyła się wybuchem płaczu, podrażnieniem i zaczerwienieniem delikatnej dziecięcej skóry.
Zastanawiałam się, co mogłoby pomóc mojemu dziecku. Szukałam sposobu możliwie najmniej inwazyjnego, a jednocześnie skutecznego i takiego, które jego wrażliwe ciało zaakceptuje.
Jak myślisz, co może pomóc dziecku z nadwrażliwością taktylną i koślawością stóp oraz kolan?
Przede wszystkim… zdeterminowana matka-fizjoterapeutka 😉
Przeszłam z moim synem przez wszystkie możliwe formy terapii integracji sensorycznej. Były różne ścieżki sensoryczne, masaże, refleksoterapię, terapię wg Masgutovej, dietę sensoryczną – szczotkowanie, trening Johanssona, biofeedback…
Nie umiem stwierdzić, co przyniosło największy czy najlepszy efekt. Ale jedno jest dla mnie ważne – każda terapia zmniejszała próg wrażliwości i ułatwiała zarówno jemu, jak i całej naszej rodzinie funkcjonowanie w przestrzeni społecznej.
Jednocześnie zgłębiałam wiedzę o stopie. Szukałam doniesień naukowych o możliwości stymulacji i korekcji stóp u dzieci szczególnych potrzeb.
Odkrywam kolejne puzzle tej układanki…
Podczas prowadzonych przeze mnie badań natrafiłam na dwa nazwiska, które zmieniły moje zawodowe i prywatne życie – Morton i Rothbart.
Z zapartym tchem czytałam ich materiały na temat stóp i odkrywałam, jakie mają one powiązania z innymi elementami ciała. Momentami zbierałam szczękę z podłogi, bo nie mogłam uwierzyć, że stopa ma aż tak ogromne znaczenie w kontekście całego narządu ruchu.
To dzięki tym dwóm nazwiskom mogłam wprowadzić minimalną stymulację stóp i korekcję osi kończyn mojego syna. A która okazała się możliwa do zaakceptowania i jednocześnie niesamowicie skuteczna!
I wtedy zrozumiałam, że właśnie znalazłam swój cel i dziedzinę, jaką powinnam się zająć.
Oto co się stało, kiedy przetestowałam nową wiedzę
Chciałam jak najszybciej sprawdzić tę wiedzę w ośrodku w Busku-Zdroju – naszym mini sanatorium. Pacjenci tam byli wręcz wymarzeni. Z ufnością i starannością stosowali się do wszystkich wytycznych, jakie otrzymywali od prowadzących ich specjalistów.
Ale mimo to borykali się z nawracającymi schorzeniami, takimi jak zespół więzadeł miednicy, czy zespół mięśnia gruszkowatego.
Te schorzenia mocno utrudniały im życie, a my nie wiedzieliśmy, jak zapobiegać nawrotom.
Co się stało, gdy zaczęliśmy szukać powiązań pomiędzy poszczególnymi dolegliwościami i badać każdego przyjeżdżającego pacjenta pod kątem wad stóp?
Okazało się, że wkładki, skorygowanie stopy, pozwala na wyeliminowanie od 30 do 70% bólu u pacjenta!
Na takie potwierdzenie skuteczności czekałam! Teraz byłam bardziej niż pewna, że właśnie w ten sposób pragnę pomagać pacjentom. Problem był tylko w tym, jak właściwie komunikować tę specjalizację w Polsce…
Ortopodolog – kim on tak NAPRAWDĘ jest?
Być może wiesz, że na zachodzie istnieją specjaliści zwani podiatrami. Ci specjaliści zajmują się pacjentem od palców stopy aż do kolana włącznie.
Podiatra może podawać znieczulenie, opracowywać stopę pod kątem modzeli, odcisków, czy tzw. stopy cukrzycowej. Co więcej, wykonuje nawet drobne zabiegi operacyjne – na przykład wydłużania ścięgien.
Podiatrzy kończą pięcioletnie studia, całkowicie poświęcone stopie. Zajmują się tam biomechaniką, skórą, paznokciami i zaopatrzeniem ortopedycznym.
Są kształceni tak, by patrzeć na stopę i narząd ruchu jako całość. I właśnie przez nie spoglądać – jak przez pryzmat – na zdrowie całego organizmu.
Podologia to coś więcej niż estetyka stopy
W Polsce nadal panuje duże zamieszanie, jeśli chodzi o nazewnictwo specjalistów. Dlatego, gdy wiele osób słyszy o podologii, nadal myśli o osobie zajmującej się stopami w kategoriach estetycznych.
Tymczasem nie jest to prawda…
Podologię można podzielić na dwie kategorie:
Podologia leczniczo-pielęgnacyjna – zajmuje się problemami dermatologicznymi w obrębie skóry i paznokci.
Ortopodologia – specjalizuje się w wadach biomechanicznych, zniekształceniach nabytych, pourazowych oraz wrodzonych.
Jak wspominałam wyżej, ortopodolog nie patrzy wyłącznie na stopę jako na odseparowaną jednostkę. Interesuje go cały narząd ruchu, a zatem również kolana, biodra i kręgosłup.
Zadaniem ortopodologa jest tworzenie rozwiązań dla swoich pacjentów, w celu skorygowania wady, zmniejszenia bólu i ułatwienia poruszania się. A nawet zaprogramowanie nowych, prawidłowych wzorców chodu.
Ortopodologią zajmują się głównie fizjoterapeuci. Z kolei podologia leczniczo-pielęgnacyjna jest dziedziną dotyczącą przede wszystkim kosmetologów. A te dwa kierunki połączone razem – dają nam zachodnią podiatrię.
Ważne! Nie jest konieczne bycie medykiem, by zostać podologiem. Kilka lat temu podologia została bowiem wpisana na listę zawodów paramedycznych.
Systemy wkładkowe – czy to tajna broń ortopodologa?
Nie byłabym w stanie skutecznie pomagać swoim pacjentom, gdybym nie znalazła porządnego systemu wkładkowego. Dzięki niemu mogę łatwo korygować wady i zaburzenia w obrębie stóp wpływające na cały narząd ruchu oraz powodujące ból.
Od początku swojej kariery ortopodologicznej przetestowałam aż czternaście różnych systemów. Szkoliłam się w każdej z firm, jakie je oferowały, aby przygotowane wkładki faktycznie działały i pomagały pacjentom.
Dlaczego szukanie systemu wkładkowego jest żmudnym i czasochłonnym zadaniem?
Potrzebowałam rozwiązania dostosowanego do pracy z każdym przypadkiem. Na co dzień pracuję z pacjentami reumatoidalnymi i pourazowymi, a także seniorami oraz dziećmi. Każda z tych grup ma całkowicie różne potrzeby.
A podstawowe wkładki, jakie stosowałam na początku – nie zdawały egzaminu w trudniejszych schorzeniach. Były zbyt grube, nie mieściły się w butach i łatwo się deformowały.
Dopiero po długich poszukiwaniach udało mi się znaleźć system, który rzeczywiście sprawdza się u wszystkich moich pacjentów. Są to wkładki Capron, z jakich korzystam do dzisiaj.
Tego mi najbardziej brakowało podczas zdobywania doświadczenia…
A konkretnie mentora.
Wszystkiego uczyłam się na konferencjach zagranicznych i szkoleniach, czego oczywiście nie żałuję. Jednakże wiem, że gdybym tylko mogła zgłębiać tę wiedzę od polskich specjalistów – byłoby mi łatwiej.
Dlatego założyłam Pro Pedis, gdzie szkolę osoby, takie jak Ty. Dzięki temu również możesz zrozumieć, że stopa jest czymś więcej, niż tylko narządem utrzymującym ciężar naszego ciała.
Że jest ona połączona z całym organizmem, a wszelkie odstępstwa od normy mogą mieć skutki nie tylko w obrębie samej stopy, ale też innych narządów.
I tym samym wykorzystać to w codziennej pracy, aby jeszcze skuteczniej pomagać pacjentom, a przez to stawać się coraz lepszym specjalistą.
Robię to głównie dlatego, że mnie samej na początku drogi w podologii ortopedycznej brakowało wiedzy i doświadczenia. A przede wszystkim możliwości skonsultowania swoich pomysłów z kimś, kto tę wiedzę posiada.
Tak właśnie wyglądała moja droga – Twoja może być łatwiejsza
Mam nadzieję, że udało mi się chociaż trochę zainspirować Cię do działania. Wiem, że ortopodologia nadal jest dziedziną młodą i nierozpoznawalną wśród fizjoterapeutów.
Ale to też szansa dla Ciebie, ponieważ ortopodologia to sposób na stworzenie fantastycznej kariery i realne pomaganie osobom borykającym się z różnymi problemami w obrębie stopy oraz narządu ruchu.
Dlatego zapraszam Cię do wyruszenia w tę drogę ze mną, chociażby korzystając ze szkoleń, jakie dla Ciebie przygotowałam. Pozwolą Ci one zaoszczędzić miesiące, czy nawet lata poszukiwań, a zdobyta wiedza zaprocentuje już od kolejnych wizyt pacjentów.
Lub zacznij od zapisania na nasz newsletter, gdzie co tydzień dzielę się wskazówkami, ciekawymi linkami oraz case study wprost z mojego gabinetu. Na start otrzymasz bezpłatnego e-booka o badaniu stopy.
Chcesz się dowiedzieć jak przebiega badanie ortopodologiczne w 5 krokach? Dołącz do subskrybentów naszego newslettera, a otrzymasz e-book’a za darmo! W newsletterze będziesz otrzymywać m.in. informacje o nowych tekstach na blogu, e-bookach, webinarach i szkoleniach.