Dzisiaj mam dla Ciebie coś wyjątkowego – post gościnny, którego autorką jest Sabina Ryś.
Sabina należy do rodziny FootMedica, pracuje w swoim zawodzie już 20 lat i specjalizuje się w pracy z pacjentami ortopedycznymi oraz diagnostyce urazowej i patologii narządu ruchu u dzieci i dorosłych. Myślę, że warto poznać jej punkt widzenia na wkładki Capron i pracę z nimi.
Sabina Ryś: Magister fizjoterapii Absolwentka wydziału Fizjoterapii Akademii Wychowania Fizycznego we Wrocławiu oraz Muzykoterapii Akademii Muzycznej w Łodzi. Od 20 lat w zawodzie fizjoterapeuty. Specjalizuje się w pracy z pacjentami ortopedycznymi, diagnostyce urazowej oraz patologii narządu ruchu dorosłych i dzieci. Interesuje się szczególnie zaburzeniami postawy, diagnostyką i leczeniem dolegliwości bólowych kręgosłupa oraz zmian przeciążeniowych i zwyrodnieniowych stawów obwodowych – szczególnie kończyn dolnych. Kocha pracę z pacjentami, systematycznie rozszerza swą wiedzę i podnosi kwalifikacje zawodowe poprzez udział w szkoleniach. Łączy swą pasję muzyczną z zawodem fizjoterapeuty i muzykoterapeuty. Główne zainteresowana to terapia manualna, diagnostyka i terapia zespołów bólowych. Łączy różne metody pracy w celu łagodzenia napięć i minimalizacji dolegliwości bólowych.
Oto cały tekst, który przygotowała dla Ciebie Sabina.
Pracuję w zawodzie fizjoterapeuty już od 20 już lat i wielokrotnie prowadząc pacjenta, zdarzyło mi się odczuć ogromny niedosyt, gdy postępująca terapia w pewnym momencie po prostu się zatrzymywała. Owszem, pacjent wychodził z ostrego bólu, a ja zaopatrywałam go w ćwiczenia, jednak co jakiś czas on i tak – jak bumerang – wracał na terapię. Zdarzały się również sytuacje, w których czułam, że nie mogę już niczego więcej zrobić. Zmiany zwyrodnieniowe lub utrwalone nieprawidłowe nawyki ruchowe uniemożliwiały przetorowanie dróg nerwowych. Innym razem to predyspozycje wynikające z budowy anatomicznej nie pozwalały na dalszy postęp terapii.
Nie ukrywam, że ulegałam wtedy ogromnej frustracji zawodowej. Brakowało mi możliwości „podparcia pacjenta od dołu”. To stopa wydawała się kluczem do ostatecznego sukcesu terapii kolan, bioder, stawów krzyżowo-biodrowych czy kręgosłupa. Tłumaczyłam wtedy pacjentowi, że każdy jego krok może być albo leczniczy, albo patologiczny, a więc pchający w błędne koło bólu. Sama zrozumiałam jednak, że pewnych rzeczy nie da się pilnować i kontrolować w biomechanice ciała 24 godziny na dobę.
Pilnowanie każdego kroku? To zupełnie niewykonalne!
Chciałam odtworzyć prawidłowy wzorzec chodu, jednak w przypadku wielu pacjentów było to niemożliwe bez wsparcia z zewnątrz. Wysyłałam pacjentów w różne miejsca w Warszawie, gdzie możliwe było zrobienie wkładek indywidualnych. Problemem jednak okazywało się to, że robił to ktoś inny, nie ja, a zatem nie wiedział zupełnie, o co mi chodzi, jaki efekt chcę osiągnąć. Często wiązało się to z bardzo stereotypowym podejściem do problemu, korzystaniem ze schematów ortopedycznych. Kolana koślawe? W takim razie powinno się je leczyć wkładką supinującą… Nie chcę zrzucać odpowiedzialności na kogoś – sama również wiedziałam zbyt mało i czułam się przez to bezradna. Byłam zmuszona do tego, by zdać się na osobę, która wykonuje wkładki. Najczęściej jednak efekt końcowy nie spełniał moich oczekiwań. Chodziło o niuanse…przecież nigdy prawa i lewa noga nie są takie same, przecież nie zawsze koślawe kolana oznaczają pięty ulegające koślawości. Jest tyle innych kompensacji!
A co z pacjentami neurologicznymi? Wiedziałam, że muszę coś zmienić.
Postanowiłam rozpocząć współpracę z FootMedica. I to okazało się początkiem nowego etapu w pracy z pacjentem. Zdarza mi się, że w moim gabinecie pojawia się pacjent, którego kiedyś z pewnością pożegnałabym w pewnej fazie terapii, przepraszając go za to, że nie mogę pomóc. I jestem w szoku, bo dzisiaj mogę zaproponować mu wkładkę indywidualną i wreszcie poczuć, że całkowicie go zabezpieczam. Chociaż moje doświadczenie z wkładką Capron jest jeszcze krótkie, już teraz mam na koncie wiele spektakularnych – jak dla mnie – efektów terapeutycznych.
Nie chcę być gołosłowna, dlatego podam przykład jednego ze starszych pacjentów, który przyszedł do mnie z dużymi zmianami zwyrodnieniowymi drobnych stawów stóp, z wycieńczałą podściółką oraz z odwróconym łukiem poprzecznym. W momencie, w którym pacjent przyszedł na poradę fizjoterapeutyczną, ból przodostopia nie pozwalał mu spokojnie ustać boso czy przejść się po twardym podłożu, co było konieczne przy badaniu. Ból metatarsalny sprawiał, że każdy krok wykonywany był powoli – z wielką ostrożnością i potwornym cierpieniem. Wykonałam wkładkę i byłam w naprawdę dużym szoku, gdy pacjent przeszedł się po gabinecie, by ją przetestować. Spytałam go, co się zmieniło, że idzie tak swobodnie.
Odpowiedział, że nie wie, jak to możliwe, ale teraz nie odczuwa bólu.
Zmiana była odczuwalna od razu, namacalnie.
Spotkałam się też z inną sytuacją. Do gabinetu zgłosił się ojciec z synem – rodzic chciał wykonania wkładki wyrównującej skrót kończyny. Po dokładnym zbadaniu dziecka (trenującego intensywnie w piłkę nożną a od jakiegoś czasu dziwnie utykającego) stwierdziłam pozorny skrót kończyny z asymetrią ustawienia kręgosłupa i miednicy oraz z zablokowaniem w stawie krzyżowo-biodrowym. Mimo że rodzic upierał się na zrobienie wyrównania we wkładce, ja stanowczo odmówiłam. Dokonałam odblokowania w stawie krzyżowo-biodrowym i zaleciłam ćwiczenia. Wyjaśniłam ojcu zasady biomechaniki w sposób, który był dla niego zrozumiały i odesłałam tę dwójkę do domu. Po dwóch tygodniach wrócili do mnie – chłopiec już nie kulał.
Wykonałam jednak wkładki, by skorygować koślawość kolan i zająć się pacjentem kompleksowo.
Kolejny przykład? Bardzo proszę.
W przypadku pacjentki, która przyszła do mnie z bólami stóp, została zastosowana korekta supinująca pod piętą ze względu na koślawość kolan. Gdy pojawiła się na wizycie kontrolnej uskarżała się na ból w lewej stopie po zewnętrznej krawędzi stopy. Odczuwała go już od kilku tygodni, choć wcześniej – po rozpoczęciu chodzenia we wkładkach – wszystko wydawało się działać dobrze. Ten nowy ból ją zaskoczył, dlatego postanowiła pojawić się na kolejnych badaniach. Okazało się, że konieczne było usunięcie korekty pod lewą piętą, gdyż jest ona pięknie ustawiona w osi, a pacjentka zaczęła korygować tyłoskopie w kierunku szpotawości. Kiedyś musiałabym tygodniami normalizować napięcie mięśniowe, dlatego ogromnym szokiem było dla mnie, że aktualny stan pacjentki był widoczny na wkładce od razu. Umówiłam się z pacjentką na zabieg terapii manualnej po tygodniu od badania. Okazało się, że mogłyśmy przestać skupiać się na działaniu przeciwbólowym – wystarczyło zająć się rozcięgnem podeszwowym i innymi konsekwencjami przeciążeń na tkankach miękkich, gdyż sam ból zdążył już zniknąć. Tylko dwie rehabilitacje i spokojnie mogłyśmy zakończyć terapię. Wiem, że kiedyś byłoby to niemożliwe – przychodziłaby na zabiegi przez kilka tygodni, a ból i tak by nawracał.
No dobrze, to może jeszcze coś neurologii? Dziewczyna w wieku 21. lat z MPD, usprawniona do chodzenia z asekuracją osób trzecich. Samodzielnie przemieszcza się przy pomocy specjalnego roweru-balkonika. Asymetria ustawienia miednicy w połączeniu z przeprostem kolana lewego i przykurczem zgięciowym kolana prawego nie pozwalały na wyrównanie obciążenia obu KKD (asymetria P=43 % L=57 %). Skrót KDL wyraźny – w badaniu 1,3 cm. Po wykonaniu korekt i wyrównania 7mm pod lewą piętę, symetria obciążenia obu kończyn dolnych przeszła moje najśmielsze oczekiwania. 50% – 50%. Zniknął przeprost KDL a chód już w tym momencie wydawał się dużo bardziej stabilny i symetryczny w fazie przetoczenia. Przed pacjentką jest jeszcze długa droga przetorowania dróg mózgowych i reedukacji chodu po korekcie.
Wkładki Capron sprawiają, że te przykładowe sytuacje nie są dla mnie niemożliwe do przejścia. Nie pozostaję wobec nich bezradna, a dzięki temu mogę odczuwać ogromną radość terapeutyczną.
Kiedyś nie do końca rozumiałam, co jeszcze mogę osiągnąć za pomocą wkładek, gdyż nie były one w stanie podtrzymać efektów mojej terapii. Teraz wiem, że były po prostu źle zaprojektowane. Ja jednak zostawałam sama z frustracją i pacjentem, któremu nie byłam w stanie pomóc. Dzisiaj jest inaczej. Chcę działać, myśleć, co jeszcze mogę zrobić. Mam energię i chęci do tego, by robić dla pacjenta jak najwięcej. I wciąż nie mogę nadziwić się, jak wiele można zdziałać tylko za pomocą wkładki. Jak dobrze można wykończyć swój efekt terapeutyczny. To dla mnie SZOK, który na nowo daje mi cieszyć się swoim zawodem. A wsparcie, jakie mam w zespole FootMedica i partnerów Pro Pedis jest dla mnie ogromną radością i daje mi poczucie bezpieczeństwa w poszukiwaniu najlepszych dla pacjenta rozwiązań.
Chcesz dowiedzieć się, jak wprowadzić wkładki Capron do swojego gabinetu?
Dowiedz się, jak możesz pomóc swoim pacjentom. Zajrzyj na naszą stronę https://propedis.pl/wspolpraca/ i dołącz do Pro Pedis jako jedna z placówek partnerskich.